Robert Noga i Sylwia Ausfeld pokonali tysiące kilometrów w Afryce Wschodniej, by spotkać się z kilkuset beneficjentami Dzieci Afryki, odwiedzić kilkunastu partnerów i osób współpracujących z fundacją oraz wizytować miejsca, do których dociera pomoc z Polski za pośrednictwem Fundacji Dzieci Afryki. W ciągu trzech tygodni przedstawiciele fundacji doświadczyli wielu emocji, w tym radość, nadzieję, życzliwość, dumę ale też smutek, złość, rozczarowanie i bezradność.
T A N Z A N I A
studnia w Loltopes
Spotkanie ze społecznością masajską zawsze jest ekscytujące. Tym razem przedstawiciele fundacji odwiedzili wioskę Loltopes w dorzeczu Mkundi. To właśnie w tym niedostępnym dla turystów zakątku dzikiej Afryki od wielu lat posługuje polski misjonarz ks. Marek Gizicki. Mimo, że w tym czasie misjonarz przebywał na urlopie w Polsce to jednak wzorowo zorganizował dla fundacyjnych gości transport oraz pobyt na misji.
Na jego prośbę Fundacja Dzieci Afryki w ubiegłym roku sfinansowała odwiert studni oraz zakup i montaż paneli słonecznych do jej obsługiwania. Projekt został zrealizowany z 1% podatku dla Dzieci Afryki. Z nowego źródła wody korzystają dziś setki wdzięcznych mieszkańców wioski.
Kilkanaście kilometrów dalej, na zupełnym pustkowiu, Stowarzyszenie To Help Africa wybudowało szkołę dla masajskich dzieci – także na prośbę ks. Marka. W szkole uczy się ich ponad 100. Mieszkańcy zgotowali Iwonie Kreczmańskiej – uczestniczącej w tej części wyprawy – niemalże królewskie powitanie. Śpiewem, tanecznym marszem i z wielką radością kobiety i dzieci witały "Mamę Iwonę". Starszyzna wygłosiła okolicznościowe przemówienia oraz przygotowała poczęstunek dla zagranicznych gości. Sylwia i Robert nie skrywali wrażenia, szkoła prezentuje się wyśmienicie a społeczność masajska z dumą pokłada w niej rodzicielskie nadzieje na lepsze jutro dla swoich dzieci.
szkoła Dzieci Afryki
Robert i Sylwia odwiedzają wioskę Kwamneke, gdzie wspólnie ze Stowarzyszeniem To Help Africa, wizytują szkołę Dzieci Afryki nr 4. Społeczność szkolna zgotowała gościom miłe przywitanie, były tańce, przemówienia i moc serdeczności. Prezes fundacji pogratulował szkole zwycięstwa w I Międzynarodowym Konkursie Szkół Dzieci Afryki, wręczył nagrody pieniężne na zakup podręczników i przyborów szkolnych, wyróżnił także kieszonkowym 10 uczniów z najlepszymi wynikami w nauce.

Jeszcze kilka lat temu w tym miejscu pośród kolczastych krzewów i piaszczystej ziemi nie było dosłownie nic, do czasu kiedy pojawiła się tu Iwona Kreczmańska i wybudowała budynek dla jednej klasy, by dać szansę masajskim dzieciom na pójście do szkoły. Dziś szkoła liczy już sześć klas, posiada kuchnię, sanitariaty, zbiorniki na deszczówkę, piękny plac zabaw. Stale jest wyposażana w podręczniki i przybory szkolne. Wszystko to sprawia, że rodzice chętnie zapisują do niej swoje dzieci. Szkoła jest nie tylko atrakcyjna ale konkurencyjna dla okolicznych szkół publicznych. Decyzja władz, która instrumentalnie wykorzystuje polskie organizacje, uniemożliwia dalszą współpracę. Jeżeli protesty rodziców nie przyniosą pożądanych efektów Fundacja Dzieci Afryki będzie zmuszona do wycofania się z Kwamneke.

K E N I A
woda w Homa Bay powodem zmartwień
Ta bardzo krótka wizyta w Kenii, bo zaledwie trzydniowa, nie mogła nie znaleźć się na trasie wyprawy „East Africa”, gdyż sąsiedztwo Ugandy i Tanzanii było najlepszym pretekstem, by przedstawiciele fundacji wreszcie odwiedzili kenijskich beneficjentów.
To pierwsza oficjalna wizyta Dzieci Afryki w Kenii, do współpracy której zaprosił dk Patrick Okwaro ze Zgromadzenia Misjonarzy Consolata. Patrick do maja br. studiował jeszcze w Polsce, obecnie przez najbliższy rok przygotowuje się do święceń kapłańskich w swojej ojczyźnie – Kenii. W związku z powyższym Sylwia i Robert z radością odwiedzili diakona w jego rodzinnym mieście Bale, położonym w okolicy równika, leżącym po drodze do Homa Bay.

Siostry i miejscowy proboszcz, w rozmowach z Robertem i Sylwią, poruszyli m.in. temat sieroctwa. To drugi poważny problem występujący w tej części dystryktu Homa Bay. W wiosce działają dwa duże sierocińce jeden dla dziewcząt, drugi dla chłopców. Oba prowadzone są przez zgromadzenia zakonne. Utrzymanie setki osieroconych dziewcząt i chłopców jest wielkim wyzwaniem. Z braku czasu, przedstawiciele fundacji, nie zdążyli odwiedzić placówek opiekuńczych ale sfinansowali zakup żywności dla dzieci za kwotę blisko 500 USD.
U G A N D A
Dom św. Lilian w Gayaza

W Domu dzieci św. Lilian mieszka ich trzydzieścioro, w ciasnych i ciemnych pokoikach, w których jednak spędzają tylko noc. W ciągu dnia wychowankowie bawią się na niewielkim dziedzińcu otoczonym murem, tu wszyscy są bezpieczni.
Przedstawiciele fundacji zostali bardzo miło przyjęci przez całą społeczność domu. Towarzyszyła im Consolate Abbe – wolontariuszka Dzieci Afryki, która od czasu do czasu odwiedza sierociniec. Przed rokiem poleciła go opiece Fundacji Dzieci Afryki.
Dzieci są zadbane i uśmiechnięte, to dowód że w placówce czują się bezpiecznie. Poza ugandyjską zakonnicą opiekują się nimi jeszcze trzy kobiety; gotują posiłki, przebierają i myją dzieci, sprzątają dom. Siostra uskarża się na codzienne bolączki; nieustanny brak środków na żywienie i artykuły do higieny ciała. "Niektóre dzieci potrzebują pampersów – to wielki, ale ważny wydatek, by dzieciom zapewnić komfort życia z poszanowaniem godności". Zakonnica utrzymuje sierociniec z datków od dobrych ludzi. Ze szczerą wdzięcznością przyjmuje od Roberta i Sylwii owoce i warzywa jakie przywieźli ze sobą z półwyspu Kojja – podarowane im wcześniej przez blisko 200 uczniów szkoły w Kiruddu. Aby ulżyć siostrze w codziennych troskach fundacja przekazała także dotację 500 EUR na najpilniejsze artykuły dla dzieci - radości było co niemiara.
„Aby stać się nieco samowystarczalnym postanowiłam kiedyś założyć chlewik – kontynuuje s. Lucy. Gdy wszystko było już gotowe zakupiłam świnki. Trudno było mi jednak pogodzić wszystkie obowiązki. Zatrudniłam zatem pana, by się nimi opiekował. Już pierwszej nocy ukradł je wszystkie, a my zostaliśmy z niczym”.
Sylwia przekonana o słuszności idei prowadzenia chlewiku zaproponowała pomoc w jego uruchomieniu. Ma w tym już spore doświadczenie. Dzięki jej staraniom powstały już trzy chlewiki przy sierocińcach w Tanzanii i Kamerunie. Siostra oczywiście z radością przyjęła tę propozycję, sugerując jednak by chlewik powstał już przy nowym domu, który za kilka miesięcy przyjmie jej podopiecznych. Czasu jeszcze sporo ale już dziś można wspomóc jego budowę, wpłacając na ten cel darowiznę z tytułem: U1.1 – chlewik dla sierocińca – na rachunek Fundacji Dzieci Afryki: 09 1140 2004 0000 3902 8070 7963.
odwiedziny podopiecznych w Kiruddu
Wspólnie z Conoslate Abbe – wolontariuszką Dzieci Afryki, podróżnicy „z misją” odwiedzili podopiecznych fundacji na półwyspie Kojja, m.in. rodzinę mamy Nalongo w Kiruddu oraz 8.letnią Aishę i 6.letniego Deshny w Mpunge.
Rodzina mamy Nalongo, która samotnie wychowuje 6.cioro dzieci w skrajnie ciężkich warunkach znana jest sympatykom fundacji z akcji „Pomoc rodzinie”. Życie na 8 metrach kwadratowych w szałasie zbitym z desek, połatanym blachą i folią musi być niewyobrażalnie ciężkie. 
Aisha – 8.letnia dziewczynka mieszkająca w slumsach Mpunge jest już po pierwszej operacji jednej ze stóp. Takich zabiegów, mających wyprostować jej powykręcane stopy, ma mieć kilka w odstępach od kilkutygodniowych do kilkumiesięcznych w zależności od tempa zrastania kości i samodyscypliny dziecka. Każdego tygodnia dziewczynka zawożona jest motocyklem do specjalistycznego szpitala w stolicy na kontrolę i dwudniową rehabilitację – o co dba ks. Pius Dunga Kibunga. 
Deshny - 6.latek z Mpunge jest synem rodziny, u której przedstawiciele fundacji zatrzymują się na noc za każdym razem, będąc na półwyspie Kojja. Chłopiec w kwietniu ubiegłego roku uległ wypadkowi. Jakimś przedmiotem uszkodził sobie oko, które wymaga leczenia operacyjnego. Rodzina nie posiadała oszczędności, aby pokryć koszt operacji. Od ponad roku rodzice odkładają pieniądze, aby sfinansować operację w szpitalu w Mukono, dotąd zgromadzili 16% wymaganej kwoty. Robert - prezes fundacji, nie zastanawiał się ani przez chwilę, "Dzieci Afryki sfinansują operację oka Deshnyego z Funduszu Medycznego!" - szybko oznajmił. Radości było co niemiara!
szkoła Dzieci Afryki
Półwysep Kojja to najważniejszy punkt roboczej wyprawy, od którego rozpoczęła się wizytacja. W Kiruddu fundacja finansuje działalność szkoły Dzieci Afryki nr 2 p.w. św. Elżbiety dla ponad 200 uczniów. W tym miejscu, od ostatniej wizyty Roberta w marcu 2021 r., zmieniło się naprawdę wiele. Apel Prezesa fundacji o położenie nacisku na podnoszenie jakości edukacji przynosi pożądane efekty. Nowozatrudniona pani dyrektor, krok po kroku, wdraża wytyczne fundacji oraz inicjuje szereg własnych pomysłów mających przynieść pożądane cele. Szkoła jaką zastali przedstawiciele fundacji dumnie nazywana jest Szkołą Dzieci Afryki i jak twierdzą mieszkańcy Kiruddu należy do najlepiej działających w okolicy. Przed budynkiem, przez cały rok, obok ugandyjskiej flagi powiewa też biało-czerwona a uczniowie ubrani się w mundurki w polskich barwach narodowych. Pierwszego dnia społeczność szkolna w obecności rodziców zgotowała gościom z Polski uroczyste przywitanie. Obok tańców i przedstawień dziecięcych były przemówienia, w tym wielokrotnie powtarzane wyrazy uznania dla narodu polskiego za solidarność i okazaną pomoc uchodźcom z Ukrainy.

W marcu br. została wstrzymana budowa kuchni i stołówki przy szkole, gdyż dotychczasowy partner fundacji został przeniesiony do innej parafii. Podczas wizytacji Prezes fundacji zapoznał się z nowym proboszczem o. Stephen`em Ggita, z którym omówił zasady współpracy i podpisał aneks do obowiązującej umowy z parafią w Kisoga. Postanowiono, że budowa kuchni i stołówki zostanie wznowiona w sierpniu, a część nowego budynku zostanie czasowo zaadoptowana dla grupy przedszkolnej, która uczy się obecnie w pobliskiej kaplicy lub w cieniu drzewa. Społeczność Kiruddu zobowiązała się, że z własnych środków sfinansuje odwiert nowej studni, gdyż dotychczasowa, sfinansowana przez fundację przestała działać a koszt naprawy jest nieopłacalny.
FUNDACJA DZIECI AFRYKI
al. Zjednoczenia 13
01-829 Warszawa
tel. 22-381-27-74, 601-319-878
rachunek w mBank:
04 1140 2004 0000 3302 8070 6407
09 1140 2004 0000 3902 8070 7963
kod SWIFT: BREXPLPWMBK