O Cristinie dowiedziałam się od o. Emila Kałki, który jest misjonarzem werbistą i pracuje w Centrum Zdrowia św. Łukasza w Kifangondo, na przedmieściach stolicy Angoli. Po rozmowie z nim skontaktowałam się z Fundacją Dzieci Afryki. To właśnie jej przedstawiciele, byli w lutym tego roku w Angoli i odwiedzili Kifangondo, a następnie Luenę, w której mieszka Cristina. Gdy im przedstawiono dziewczynkę szybko postanowili pomóc, organizując dla niej wyjazd do Polski na operację usunięcia olbrzymiego guza z jej żuchwy.
Ojciec Emil zadzwonił do mnie z zapytaniem: czy ja i mój mąż moglibyśmy pomóc jako tłumacze podczas pobytu Cristiny w Polsce, pomagając tym samym lekarzom w komunikacji z nastoletnią pacjentką i jej bratem Carlosem. Musieliśmy działać wspólnie z mężem, ponieważ mam jeszcze trudności z mówieniem w języku polskim.
Zadzwoniłam do Roberta Nogi - współzałożyciela i prezesa zarządu Fundacji Dzieci Afryki i powiedziałam mu, że jestem gotowa pomóc Cristinie, kiedy tylko przyjedzie do Polski. W międzyczasie zaczęłam rozmawiać z przyjaciółmi o chorej dziewczynce i jej sytuacji, informując o uruchomionej zbiórce na jej rzecz na portalu Siepomaga.pl, aby zabezpieczyć pieniądze na procedury medyczne oraz koszty sprowadzenia i pobytu w Polsce. Wspólnie z Agnieszką – przyjaciółką, która jest moją sąsiadką, przygotowałyśmy walizkę pełną nowych i pięknych ubrań, zabawek, kolorowanek i najpotrzebniejszych rzeczy do szpitala.

Starałam się pomagać we wszystkich czynnościach w szpitalu, w tym intymnych, w których nie mógł osobiście uczestniczyć brat. Jak siostra pomagałam Cristinie w szpitalu, dając jej same pozytywne emocje. Towarzyszyłam jej we wszystkich badaniach lekarskich i innych procedurach szpitalnych w taki sposób, aby zminimalizować stres i żeby nie była w tym wszystkim bardzo zagubiona. W sali szpitalnej, która miała stać się jej domem przez następnych kilka tygodni Cristina rozpakowała walizkę z prezentami. Była zdumiona i zarazem szczęśliwa, widząc taką ilość pięknych ubrań i zabawek, zapominając na chwilę o operacji, która ją czekała. Właśnie od tego momentu zaczęła się między nami tworzyć więź, sympatia i zaufanie. Cristina przytuliła mnie i wypowiedziała moje imię - Maria. Była to bardzo ważna i wzruszająca chwila.
Codziennie rozmawiałam z nią i jej bratem, wprowadzając oboje we wszystkie procedury dotyczące planu operacji i pobytu Cristiny na oddziale. Wiedzieli, że mogą na mnie liczyć w każdej sytuacji i że pomogę im w miarę moich możliwości. Niestety, w międzyczasie, sytuacja bardzo się skomplikowała, ponieważ Carlos zachorował i musiał być hospitalizowany, najpierw w szpitalu dla dorosłych w Olsztynie, następnie w Szpitalu Chorób Tropikalnych w Gdyni. Cristina była zrozpaczona i przerażona. Carlos płakał na jej oczach, bo nie wiedział, kto zaopiekuje się jego siostrą przed i po operacji. Przez cały ten czas rozmawiałam z nimi przez telefon, uspokajając ich, ale strach w oczach 15.stolatki był tak wielki, że postanowiłam zostać z nią do dnia operacji.

Pewnego dnia podarowaliśmy Cristinie telefon do komunikowania się ze mną, bratem i innymi osobami. Bardzo szybko nauczyła się jego obsługi, robiąc dużo zdjęć, dokumentując w ten sposób, czas spędzony w szpitalu❤️Cristina spędzała wolny czas w szpitalu, będąc szczęśliwą dziewczynką, która czuła zrozumienie, życzliwość i bezpieczeństwo.
Jako psycholog dziecięca, robiłam wszystko, aby obudzić w tej zagubionej dziewczynce najpiękniejsze uczucia i sprawić, by poczuła, że jest piękną, inteligentną i wartościową dziewczynką. Śmiałyśmy się, przytulałyśmy, budowałyśmy relację opartą na zaufaniu i przyjaźni, której nic i nikt nie może zerwać. Myślę, że Cristina doświadczyła dużo dobra przez ten czas, a ja dzięki niej zyskałam jeszcze więcej. To nie jest już ta sama dziewczyna, którą zobaczyłam po raz pierwszy na lotnisku - już nie jest przerażona i smutna. Teraz to dzielna wojownicza - odważna, cierpliwa, wytrwała, uśmiechnięta i szczęśliwa na myśl o przyszłym życiu, które całkiem przed chwilą mogło zgasnąć na zawsze.
Co stałoby się z piękną Cristiną, gdyby polscy lekarze nie zgodzili się na operację?
Bardzo doceniam bezinteresowną pomoc dzieciom na całym świecie i zaangażowanie tylu wspaniałych ludzi, którzy przyczyniają się do ratowania wszystkich malutkich serc, które dzięki nim będą mogły rozkwitać i żyć w spokoju - to jest fantastyczne.
W imieniu rodziców Cristiny, jej brata Carlosa oraz w swoim i mojej ojczyzny Angoli serdecznie dziękuję Wam wszystkim kochani!
Maria da Graça Cardoso Woźniak
FUNDACJA DZIECI AFRYKI
al. Zjednoczenia 13
01-829 Warszawa
tel. 22-381-27-74, 601-319-878
rachunek w mBank:
04 1140 2004 0000 3302 8070 6407
09 1140 2004 0000 3902 8070 7963
kod SWIFT: BREXPLPWMBK